wtorek, 29 maja 2012

Kazimierskie Bezdroża 4x4

Ten weekend był najbardziej oczekiwanym przeze mnie jeśli chodzi o maj. Okazało się, że nie było idealnie, ale pewne wydarzenia osłodziły te nieprzyjemne.
Jesteśmy na miejscu. Od razu powitania ze znajomymi, zapisy itd. Tu zaczęły się nieprzyjemności , bo kolega stwierdził, że bez tylnej wyciągarki nie mamy co robić w Sporcie. No to ok, zapisaliśmy się do Wyczynu :I. Najgorsza decyzja jaką mogliśmy podjąć według mnie. 
Ksiądz nas poświęcił, pogadał sobie no i zaczęło się. Nie zapomnę na długo tej trasy. Kurz, kurz, kurz, kurz. Widoczność ograniczona do czubka własnego nosa, kurz wciskający się do oczu i ten okropny upał. 4 kółeczko, a tu niespodzianka. Kapeć w prawym kole zatrzymuje nas na 3.5 h. Niniejszym straciliśmy szansę na  wysokie miejsce...Wieczór z Olą, Maćkiem, Irkiem i Grześkiem wynagrodził wszystkie cierpienia. Ooj Panowie, długo nie zapomnę tego wieczoru, tekstów Irka i Maćka, śpiewania Grzesia, no i kąpania się z Olą w szatni trenera hahaha. ' Dobra jest ta koncepcja.' 
Po kilkugodzinnym 'spaniu' w aucie ogarniamy się i jedziemy na trasę Małoszówki. Wykręciliśmy całkiem niezły czas. Toyotes pokazała co potrafi. Na kolejnym odcinku też. Z resztą on podobał mi się z całego rajdu najbardziej, bo wreszcie pokazało się trochę błota. 
W końcu rozdanie nagród i pozytywne zaskoczenie z 8 miejsca. Dostałam winko, jako pilotka haha. Słodko. Generalnie rajd świetny pod względem organizacji, atmosfery i przede wszystkim ludzi. Dla mnie nie ma niczego lepszego jak towarzystwo kolegów off-roadowców i koleżanki Oli ;p 
Za rok startujemy z Sporcie. Nie ma innej opcji. Błoto ciągnie ; )



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz