czwartek, 13 października 2011

Love Story

Niee, nie moja. Jakoś ostatnio nie jest mi pisane nic, co można z tym kojarzyć. Ale melodia główna z tego filmu jest cudna. Muszę się nauczyć grać.
Wczoraj miałam po prostu zarąbisty dzień...Dwa pogrzeby, jeden po drugim. Schorowanego, cierpiącego od lat wujka i młodego kolegi w pełni sił, którego zabiła głupota. Ze skrajności w skrajność.Stasiu mój przyleciał z USA <3 Szkoda tylko, że akurat na pogrzeb swojego dziadzia...Jutro cały dzień w domu. Chciałam jechać ze Stasiem do Krakowa, ale jestem ^&%$# chora i muszę w końcu się wyleczyć do końca, bo jak słyszę od lekarki co roku, przy mojej chorobie 'każde nie wyleczone przeziębienie jest niebezpieczne'. No, ale by jaja były, gdybym się udusiła katarem.
Hah, ale ja jestem momentami głupia. Jak mi się coś czasami zacznie dziać, to się nie poznaję. Dzisiaj było tak rano i na biologii. Moje, że tak powiem, chwilowe zawahania umysłowe, popchnęły mnie do poczytania o chorobach psychicznych. I co wyczytałam? Mam dwubiegunowość i schizofrenię.
Love Story Theme.



<33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz