niedziela, 10 lipca 2011

Wyjeeb ;D

Byliśmy dziś w Uszwii (Uszwi?) na objazdówce do rajdu w sierpniu. Jaaa pierdzielę, co się działo ;D Jazda na azymut skończyła się wtopieniem wszystkich trzech terenówek. No rzeźnia ;p W polu stał sobie traktor przerobiony na koparkę. Andrzej zapalił go i wyciągał łyżką Toykę z dziury. Haha masakra, ciągle ktoś kogoś musiał wyciągać. Kazali nam wjechać w rów wykopany w rzece. Wjechaliśmy. Woda do reflektorów, w kabinie, wszędzie. Jak ja to lubię. Oczywiście musieli nas wyciągać. Potem w to samo miejsce wjechał Grzesiek Suzuką. Wtopił ;p Alee najlepsze: gdy oni sobie debatowali nad czymś tam, ja sobie siadłam za kółkiem, Andrzej siadł jako pilot i pojechaliśmy na przejażdżkę. I Karolcia przejechała przez bajoro, w które panowie na początku wtopili. I co, nadal twierdzicie, że kobieta nie potrafi? ;p Ciągle gryzły nas bąki, Miszel odpierdzielał...Brakowało mi tego. I wisienka na torcie. Kuba z Adrianem ześlizgnęli się z 'mostka' i położyli Terrano na boczku. Tak pięknie to zrobili, że do wyciągania ich trzeba było zaangażować traktoro-koparkę i jeszcze dzwonić po kolegę z 'terenowym' traktorem z napędem na cztery. Jeszcze w czasie wyciągania pojechaliśmy do jakiejś gospody na coś do jedzenia. Pomijam, że po drodze byliśmy główną atrakcją jakiegoś festynu ;p Wmaszerowaliśmy na podwórko gospody, elegancko siedzieliśmy przy stolikach i strzepywaliśmy błoto z butów pod stół. Obok było spore oczko wodne i w pewnym momencie jakiś gościu rozebrał się, wskoczył tam i zaczął pływać...I jeszcze historie opowiadane przez Miszela i Andrzeja...Masakra ;d Moje słowa nie oddadzą zajebistości tego dnia ;p Dobra kończę bo i tak nawet połowy śmiesznych zdarzeń z dziś wam nie przekazałam ;p Nie zrobiłam zdjęć, zapomniałam aparatu ; ( Aha, blogspot coś się spierdzielił, więc nie dodam dziś zdjęć wybaczcie : (

Trzymajcie się misiaki ; ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz