Mamy do zwiedzenia osiem miejsc, co sobotę inne. Z niektórych niestety mam mało zdjęć, bo oczywiście nadal nie pamiętam o ładowaniu aparatu. Typowe. Aa no i przepraszam za brak różnorodności, ale mam fetysz budynków ;)
Przystanek pierwszy: AMSTERDAM. Rowery, rowery, rowery, wszechobecny zapach zioła, ulice pełne coffe shopów, łodzie mieszkalne, brak zasłon/rolet/żaluzji w oknach(bo jeśli je masz tzn. że masz coś złego do ukrycia),wolność, mosty, Wenecja Północy, spokój, porządek,babeczki z grzybkami,świetnie ubrani faceci,piękne budynki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz